Zobaczyłam je – mocne, ale bez wyraźnych rysów twarzy, niekiedy rozpłatane, bolesne, ale – zamknięte w tajemnicy maski przywodzącej skojarzenie z opancerzeniem muskularnych antycznych gladiatorów – głowy Adama Myjaka, rzeźby wykute w kamieniu, w milczeniu tej twardej materii.
Zobaczyłam je na okładce i tzw. wklejkach, w tamtych, 70. latach minionego wieku dla pewnej formacji młodych ludzi kultowego, jak to się dzisiaj określa, otwierającego nowe spojrzenie na rzeczywistość magazynu kulturalnego „NOWY WYRAZ”.
Teraz, gdy do ręki biorę wydany trzy lata temu katalog Galerii Opera Teatru Wielkiego w Warszawie, odnajduję potwierdzenie tamtych emocji, czytam:
– To także czas szczególnie istotnej, z perspektywy osobistego doświadczenia Adama Myjaka, poetyckiej formacji Nowa Fala, z którą związał się redagując graficznie miesięcznik literacki Nowy Wyraz.
Poezja Krzysztofa Karaska, Adama Zagajewskiego, Ewy Lipskiej, Juliana Kornhausera, Stanisława Barańczaka czy Ryszarda Krynickiego miała go ukształtować w równym stopniu, co inspiracja sztuką poprzedników tworzących wystawę Arsenał.*
Adam Myjak był w grupie indywidualistów tamtego czasu artystą bodaj najbardziej osobnym. Także najbardziej bodaj osobnym człowiekiem. Ta osobność jest […] podstawowym wyznacznikiem jego sztuki, ponieważ zawiera w sobie wszystkie cechy charakteryzujące jego samego i jego stosunek do świata, tym samym definiując treść przekazu, który wpisuje w każde swoje dzieło.
Osobność to indywidualizm, ale i otwartość. Fantastycznie szerokie spojrzenie na rzeczywistość, wiążące i przecinające relacje wpisanych w nią elementów. Zdolność syntetyzowania: doświadczeń, refleksji, emocji. A przede wszystkim – głębokie zrozumienie kategorii człowieczeństwa, kondycji człowieka, jako poddanego pewnym siłom, ale jednocześnie wolnego, dominującego, walczącego o prawo kreowania świata wokół siebie.
Zobaczyłam je, w Galerii PROFIL CK ZAMEK w Poznaniu (2003r.), Głowy z cykli „Blizna”, „Dom” „Sen”, „Wspomnienie z Rodos”, „Kolumny” (bardzo lubię ich wewnętrzny posuwisty, jakby nieco taneczny, szeleszczący szatami ruch !) ; cykli latami kontynuowanymi,. Pisałam o ich „pozornie śpiącej energii”, formach zakorzenionych w klasycznej sztuce greckiej, o wielowarstwowości odczytań dramatycznych spękań, okaleczeń, zranień, bolesnych deformacji – uwzględniając zdawkowość wypowiedzi Adama Myjaka, który po zaaranżowaniu wystawy długo chodził pomiędzy rzeźbami, dotykając „skóry rzeźby” (tak sam to określa), jakby szukał potwierdzenia, akceptacji tej ekspozycji …
Zobaczyłam je i widzę w trakcie kolejnych obecności w stolicy, we wspomnianej Galerii Opera w Warszawie.
Kilka lat temu zobaczyłam je w Centrum Rzeźby w Orońsku. Tu również inne formy rzeźbiarskie oraz prace w drewnie, z formą miękką, prowadzoną falistą linią oddającą wizerunek konia … na łące.
A dodam, że w innej dynamice i materii koń Adama Myjaka pojawia się w „Kwadrydze Apollina” stworzonej razem z prof. Januszem Pastwą.
„Kwadryga”, czyli cztery galopujące rumaki, od 2002 r. zdobiące fronton Teatru Wielkiego w Warszawie.
Potem (2015) zobaczyłam niektóre z Głów w Autorskiej Galerii Rzeźby w pałacu Ośrodka Praktyk Teatralnych „Gardzienice”, gdzie w stałej ekspozycji znajduje się praca z powściągliwego niezmiernie cyklu „Inspiracje”, pozostającego w dużej kontrze wobec tych wszystkich z piętnem wewnętrznego dramatu Głów, chociaż zarysowującego się wcześniej (lata 90. XX w.) w cyklu „Maski”.
Wyraźna jest bowiem kontynuacja, wyraźne jest wynikanie rzeźbiarskiej opowieści Adama Myjaka o historii, zakorzenieniu człowieka, o jego kondycji emocjonalnej i intelektualnej.
Rozpoczął swoje wykuwanie, odważę się powiedzieć – uderzeniem w każdego z nas uwrażliwionego na symbolikę zawartą w jego pracach, ewoluuje ku skupionej refleksji nad tym co ostateczne, nad tym co zawierają choćby te słowa: „… i kamień – i cisza”.**
Dotknął tej kwestii Paweł Hulle, pisząc:
– Kiedy przyjrzymy się dokładnie głowom i torsom Myjaka – a swoim spokojem i niewymuszonym monumentalizmem sprzyjają one kontemplacji – dostrzeżemy jak wiele z nich nawiązuje w głęboko przemyślany sposób do poetyki pośmiertnej maski, figury zmumifikowanej czy nagrobnej steli. Nawiązania te nie są jednak prostymi cytatami z przeszłości i nie stanowią postmodernistycznego popisu łączenia różnorodnych stylistyk. Przeciwnie – tworzą w każdej z rzeźb zdumiewającą jedność, w której odnajdujemy tchnienie dalekich epok i cywilizacji.
I zapewne słusznie podkreślali krytycy w pracach Myjaka, stale w nich obecną ideę deformacji, zrodzoną w malarskim doświadczeniu Francisa Bacona.
(z katalogu „Adam Myjak,” Muzeum im. Jacka Malczewskiego, Radom 2006”)
Adam Myjak konsekwentnie, nie łapiąc „nowinek”, nie wpisując się w sezonowe trendy, w to wszystko co zionie pustką, a co zamyka się zwykle opisem gorliwych adoratorów „gwoździa, sznurka i rozsypanego piasku” formułką: poszukiwania, kreowania nowych obszarów sztuki … z najwyższym kunsztem, jednocześnie z haczącą nas emocją wykuwa swoją refleksję nad zakorzenieniem pogubionego w świecie i w sobie człowieka.
Także wybitny polski artysta rzeźbiarz Gustaw Zemła z uznaniem i plastycznie pisze o warsztacie oraz osiągnięciach swojego kolegi:
[…] … jako rzeźbiarz od samego początku osiągnął bardzo wysoki poziom. Był zawsze sobą. Nie interesowały go nowinki i mody. Szedł zawsze swoją drogą, stworzył właściwy sobie, rozpoznawalny "styl". Człowiek był i jest dla Adama najważniejszą przyczyną twórczą. Wierzył, że każdy człowiek jest cudem, niewyczerpalnym źródłem inspiracji. Wydawać by się mogło, że to zawężenie tematyki ograniczy możliwości twórcze artysty. Okazuje się, że tak być nie musi. Adam Myjak tworzy swoje rzeźby zwyczajnie, jakby formował bochny chleba. Te obłe, nabrzmiałe, ciężkie kształty, mimo pozornego podobieństwa zawsze inne, frapujące, tworzą zespoły i cykle. Ogarnięty pasją rzeźbienia stwarza coraz to nowe dzieła, w których można rozpoznać autora, jego bliskich, ludzi nieznanych, samotnych, boleśnie dotkniętych. Dzieła te eksponowane są w najbardziej prestiżowych galeriach i muzeach. Chętnie kupują je kolekcjonerzy, wytrawni znawcy sztuki. Mam wrażenie, że rzeźby te powstają szybko, tak jakby autor obawiał się, że po drodze zgubi coś ważnego. Myślę, że ta nieustająca pogoń za chwilą, za czasem, za tym, co nie przemija, co jest niewyobrażalne, ale jest, to ciągła walka z materią, z której pragnie wydobyć okruchy życia. Podziwiam Adama i Jego rzeźby. To artysta wielkiego formatu, wybitny pedagog, ponadto człowiek prawdziwy.
(fragment tekstu z albumu Adam Myjak, Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku, 2007)
Adam Myjak ukończył Akademię Sztuk Pięknych w Warszawie. Dyplom z wyróżnieniem uzyskał w roku 1971. Rok później rozpoczął pracę pedagogiczną na macierzystym wydziale (gdzie obecnie prowadzi pracownię rzeźby). W 1990 r. zyskał tytuł profesora. Równolegle z pracą na ASP w Warszawie jest kierownikiem Zakładu Rzeźby na Wydziale Artystycznym UMCS w Lublinie. Wspólnie z Dyrektorem Teatru Wielkiego – Opery Narodowej Waldemarem Dąbrowskim prowadzi opisywaną tu wcześniej Galerię „Opera” w Teatrze Wielkim. Jest Przewodniczącym Rady Programowej Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku. W latach 1990-1996 oraz 1999-2005 (cztery kadencje) pełnił funkcję rektora ASP w Warszawie. Podkreśla się, że wywarł decydujący wpływ na obraz Akademii w latach 90. i na początku XXI wieku. W 2012 r. został po raz piąty wybrany rektorem tej uczelni. Od 2009 r. – członek czynny Polskiej Akademii Umiejętności. Przewodniczący międzynarodowego jury w konkursie na pomnik Katastrofy Smoleńskiej. W 2005 r. otrzymał Złoty Medal Zasłużony Kulturze Gloria Artis. W biografii artystycznej na ponad 100 wystaw indywidualnych w kraju i za granicą.
Zobaczyłam je – powracam do wątku Głów Adama Myjaka, ale i szeregu innych rzeźb, kilka miesięcy temu (maj 2015),w Galerii BWA w Pile, natomiast w Muzeum im. St. Staszica w Pile – również wystawę jego rysunków. Rysunków zdecydowanych, tak kreską mocnych, jak mocne jest dłuto jego rzeźb, jednocześnie z warstwą kreski delikatnej, jakby podmuchu w nich powietrza. Rysunków nie określających jednak – Adam Myjak to stanowczo podkreśla – formy przyszłych rzeźby.
Wnikliwy krytyk sztuki Bożena Kowalska zauważa:
[…] Wszystko pozostaje w tych rysunkach niewiadomą. Nic nie jest do końca powiedziane i wszystko znajduje się w ruchy, jakby pochwycone w migawkowym momencie dokonującego się procesu. Toteż rysunki odczytywane jako architektoniczne mogą być także nawiązaniem do świata przyrody – potężnych drzew, gałęzi i pędów roślin, czasami skrzydeł owadzich, czasem spękań w skałach. Mówi o nich artysta, że „są rysunkami dla rysunku, rzeczami niewyobrażalnymi, a o motywacji, która skłoniła go do zajęcia się nim, powiada: „Rysuję coraz bardziej regularnie. Może zmęczenie rzeźbą, materią, warsztatem powoduję tę potrzebę […]. Myślę, że jest to praktyka coraz głębsza, planuję rysować coraz więcej […] Rysunek dla rzeźbiarza niemłodego jest chyba konicznością”.
(fragmenty tekstu z albumu „Adam Myjak – Rzeźbiarz mijającego czasu, WAiF, 2005)
Po raz kolejny spotkałam w Pile samego Adama Myjaka. I tak jak przed laty krążył po zaaranżowanej już ekspozycji, dotykał swoich rzeźb. Znowu zadawałam pytania i znowu był zdawkowy, wtopiony w swój „Ludzki pejzaż” – że przywołam i ten z jego rzeźbiarskich cykli.
Niemniej, gdy w końcu przysiedliśmy na chwilę przy stoliku w holu BWA, gdy podpisywał mi swój monograficzny album „MYJAK” , gdy co i rusz dzwoniła komórka … rozpoczął opowieść o swoich obecnych zmaganiach z drewnem, o naturalnym przecież, wiekiem powodowanym zmęczeniu, o własnym odniesieniu do rzeźby… Otwierając jeden z katalogów, wskazał jego motto, przeczytał wolno, akcentując każde słowo – Adam Myjak:
– Ja rozumiem rzeźbę tradycyjnie (niektórzy powiedzą,
że anachronicznie) – formowanie w glinie, kucie w kamieniu,
rycie w drewnie.
Tak, proszę pani, rzeźba to mozolne, przemyślane głęboko wykuwanie.
Grażyna Banaszkiewicz
(zdjęcia autorki)
* Ogólnopolska Wystawa Młodej Plastyki „Przeciw wojnie – przeciw faszyzmowi”, zwana też Arsenałem – ekspozycja zorganizowana w 1955 roku w warszawskim Arsenale stanowiąca przełomowe wydarzenie dla polskiej sztuki po II wojnie światowej. Odbywała się w ramach V Światowego Festiwalu Młodzieży i Studentów.
**odwołanie do autorskiego wiersza „Koncert wewnętrzny” z tomiku „WŁASNE-CUDZE ŻYCIE”, Media Rodzina 1998
Autor: naturalnie