To z całą pewnością największa i najodważniejsza kinematografia świata !
Nie wchodzą w oficjalne układy, nie podlegają producenckim naciskom, nie kombinują – jak tu się prześliznąć, wśliznąć z danym tematem. Mówią otwarcie, wprost: żyjemy w takim otoczeniu, tu dzieje się zło, pokazują obrazy jakie „nie przejdą” w strukturach finansowanych, w których zatwierdzenie scenariusza zależy – nawet w obszarach bez oficjalnej cenzury – od wykładającego pieniądze na określoną produkcję.
Pasja, nie status gwiazdy, jest tu wyznacznikiem, choć niekiedy i oni robią wielki kariery i wpadają w sidła tego wszystkiego, co zniewala.
Przecież w gronie cenionych dzisiaj reżyserów profesjonalnych znajdujemy choćby braci Coen, Kevina Smitha, Roberta Rodrigueza, Quentina Tarantino czy Jima Jarmuscha, a w Polsce w ostatnim czasie Dominika Matwiejczyka i Bodo Koxa. Wszystkich ich zauważono właśnie w gronie niezależnych filmowców, nurcie kina offowego, definicję którego encyklopedycznie sformułowano następująco: … niezależna, niekomercyjna, czasami amatorska kinematografia. Realizowane filmy to niskobudżetowe produkcje, będące przekazem własnej, artystycznej wizji świata. Zazwyczaj są to filmy krótko lub średniometrażowe; dokumentalne, eksperymentalne i fabularne. Prezentowane na festiwalach kina offowego, w galeriach sztuki, w małych kinach studyjnych, niekiedy w telewizji.
Ale, że wszystko wokół jest dynamiczne, że na naszych oczach technologie rewolucjonizują także amatorskie działania filmowe, już i kino offowe dzięki powszechnemu dostępowi do wysublimowanych technologii cyfrowych, przeżywa poważny rozkwit. Zaciera się wyraźna jeszcze nie tak dawano różnica między tym co profesjonalne i co amatorskie. W tej chwili mówi się wyraźnie o dwóch nurtach . Pierwszy to typowe, najczęściej krótkometrażowe produkcje nieprofesjonalne, amatorskie. Drugi nurt, to w pełni profesjonalne, bywa że z wysokim budżetem, produkcje krótko lub pełnometrażowe, w których pojawiają się nawet wielkie gwiazdy kina, po koleżeńsku, dla idei propagowania offowego nurtu, czy też dlatego, że mają szansę pokazać się w innym niż dotąd formacie, wyjść w owych offowych produkcjach poza ugruntowane zaklasyfikowanie zaszufladkowanie.
Pierwszy Festiwal kina offowego odbył się we wrześniu 1978 roku w Utah w USA. Stąd jego nazwa: Utah/US Film Festival.
Od razu przyciągnął spore grono artystów, w dużej mierze za sprawą zaangażowania się w ten Festiwal Roberta Redforda. Prezentowano retrospektywy filmów profesjonalnych, połączone z panelem dyskusyjnym twórców kina oraz – czytam w relacjach z tamtego zdarzenia – niewielką liczbę filmów zrealizowanych poza systemem budżetowym.
Tradycyjne wrześniowe spotkania, zgodnie z sugestią Sydneya Pollacka, radzącego by wykorzystać fakt, że Festiwal odbywa się w ośrodku narciarskim, wkrótce zmieniły czas swojego działania na styczeń. Od 1985 roku organizację wydarzenia przejął, działający non-profit, Sundance Institute, natomiast w 1991 roku nadano mu dzisiejszą nazwę: Sundance Film Festival. Nadmienię, iż nazwę tę wywiedziono od The Sundance Kid – postaci granej przez Roberta Redforda w „Butch Cassidy and the Sundance Kid”.
Tam właśnie zauważono twórczość przywołanych wyżej, dzisiaj już z światowym rozgłosem reżyserów.
Nie bez powodu przytaczam tę festiwalową w nurcie kina offowego historię. Spotkania w Utah zadziałały jak iskra. W świecie zaczęły w różnych miejscach „wyrastać” festiwale skupiające twórców nieprofesjonalnych. Oczywiście również w Polsce.
Tu znowu wtręt – do znanych twórców kina niezależnego należał u nas oryginalny bardzo reżyser związany w amatorskimi klubami filmowymi, nieżyjący od kilku lat Henryk Lehnert. Jedyny z reżyserów wpisany do Księgi Guinnessa za: największą liczbę zdobytych festiwalowych nagród !
Gdy spotkaliśmy się (od trzeciej edycji tego Festiwalu mam przyjemność zasiadać jako juror w jego Kapitule) w grudniu 2013 roku w Warszawie na 7. GRAND OFF – Festiwalu pokazującym Najlepsze Niezależne Filmy Świata, trudno już było określić, ile tych festiwali – różnej rangi, w świecie się odbywa. Któryś z dziennikarzy deklarował, że około 6. tysięcy…
Przymiotnik „Najlepsze” w podtytule GRAND OFF nie jest tylko efektownym przymiotnikiem. W formule GRAND OFF funkcjonuje dwustopniowa selekcja. W minionym roku zgłoszono do konkursu już blisko 1.300 filmów z najodleglejszych nawet krajów, także z rzadko w kinematografii profesjonalnej reprezentowanych. Dotarły filmy m.in. z Bangladeszu, Gwatemali, Kataru, Kolumbii, Kosowa, Macedonii, Malezji, Peru, Singapuru, Uzbekistanu …
Ale znowu – słowo o historii Festiwalu zrodzonego w strukturze Międzynarodowej Unii Filmu Niezależnego (UNICA), członkiem której jest Federacja Amatorskich Klubów Filmowych w Polsce, zrzeszająca indywidualnych twórców i realizatorów filmów powstających w nurcie niekomercyjnym, bez względu na ich przynależność do lokalnych klubów filmowych.
Federacja założona została 1 grudnia 1956 roku. Rok później na kongresie w Rzymie Polską Federację przyjęto do Światowej Unii Filmu UNICA. Wśród twórców, którzy zapoczątkowali offową kinematografię w Polsce wymienia się przede wszystkim Józefa Robakowskiego, twórców z Zespołu Filmowego TORPEDA, twórców z Zespołu Filmowego Skurcz oraz Jerzego Jernasa z niezależnej grupy twórczej GARAŻ-film.
Dzisiaj Federacja zrzesza grubo ponad pół tysiąca członków, a w jej kronice znaleźć można sporą listę organizowanych w Polsce festiwali.
Znajdują się w niej OKFA i Pol 8. Konkursy tematyczne na przykład: turystycznych filmów morskich, „Fabuła”, „Publicystyka”, „Kochać Człowieka”, „Dozwolone do 21” i inne.
Do najstarszych i najbardziej prestiżowych festiwali należy Ogólnopolski Konkurs Filmów Amatorskich OKFA realizowany w Koninie. Do imprez z olbrzymimi tradycjami zalicza się OFF/ON Warszawa, ZOOM w Jeleniej Górze. Tu Federacja występuje jako współorganizator. Dalej – OFFCINEMA w Poznaniu, któremu Federacja patronuje.
Działania Federacji to nie tylko festiwale – mówi Witold Kon, od 1993 roku przewodniczący (również członek Komitetu UNICA* oraz szef Festiwalu GRAND OFF) –
to także szkolenia i warsztaty filmowe dla młodzieży w Polsce i za granicą, dyskusje panelowe i inne formy zdobywania wiedzy o filmie. Dzięki niej polskie filmy biorą udział w wielu zagranicznych festiwalach filmowych na całym świecie. Najlepsze wysyłane są na prestiżowe Światowe Festiwale Filmów Niezależnych UNICA, które każdego roku odbywają się w innym kraju. Polskie filmy niezależne należą do światowej czołówki, zdobywając wiele nagród na międzynarodowych festiwalach filmowych. Federacja szczyci się również sporym gronem przyjaciół wśród profesjonalnych twórców filmowych. Niektórzy uczestniczą w pracach jury naszych imprez. Doskonale to znasz, biorąc udział w pracy międzynarodowego jury GRAND OFF. Dodajmy, jury z roku na rok rozszerzającego się o znakomitości kina amatorskiego i profesjonalnego, by wspomnieć będącego od dwóch lat z nami laureata Oscara za scenografię do „Listy Schindlera” – Allana Starskiego.
Rzeczywiście, od 7. lat w pierwszych dniach grudnia zjeżdża do Warszawy naprawdę liczna grupa pasjonatów filmu niezależnego. W kilku Warszawskich kinach prezentowane są festiwalowe filmy, w kilku miejscach publicznych (kluby, księgarnie, wspomniane kina), toczą się mocno żarliwe dyskusje. Wieńczy Festiwal wieczór w Teatrze Kamienica, wieczór pełen napić, bo rozdania do końca nie wiadomych nagród, gdyż wyłanianych w konwencji oscarowej.
Po selekcji filmów zgłoszonych do konkursu, Kapituła otrzymuje pakiet płyt z formularzami, w których w skali 1-10 punków ocenia poszczególne produkcje w kategoriach: fabuła, reżyseria, scenariusz, zdjęcia, montaż, najlepsza aktorka, najlepszy aktor, scenografia i kostiumy, dokument, animacja. Wręczana jest też nagroda specjalna za całokształt twórczości. Dwa lata temu otrzymał ją Allan Starski (i to on zasugerował nam rozpatrywanie filmów także pod kątem scenografii i kostiumów). W minionym roku laureatem tej nagrody został, także posiadacz Oscara za film „Pociągi pod specjalnym nadzorem”, legendarny – Jiří Manzel.
Dochodzę tym samem do kwestii ostatniego GRAND OFF. – Przyznam, że po raz pierwszy ocena przesłanych filmów sprawiła mi wielki kłopot. Zresztą, jak się później , przy spotkaniu z pozostałymi członkami Kapituły okazało – nie tylko mi! Z różnych powodów. Z powodu treści (otrzymaliśmy naprawdę głęboko poruszający obraz świata: wojny, przemoc, zagłada, handel bronią, narkotyki, nietolerancja, rasizm, bezrobocie, bieda, alkoholizm, prostytucja, samotność, potrzeba miłości…), z powodu estetyki (nie ma już w tych obrazach poszukiwania form „maskujących”, sugerujących, symbolicznych – jest do bólu odważna narracja wprost !), oraz – tu mówię zdecydowanie o sobie – z powodów preferencyjnych. Bo jednak ciągle znosi mnie ku kinu „łagodnie” przenikającemu do mojej świadomości, dającemu mi bardziej obraz – w sensie kadru – budowany w estetyce tradycyjnych sztuk plastycznych, a tu –
z małymi wyjątkami – zapisy bez ogródek, wielki, otwarty krzyk: Świat się totalnie zdemoralizował !
Nastąpiła też wyraźna wymiana pokoleniowa. Przy oglądaniu filmów czuło się, że kamery w swoje ręce wzięli ludzie, których socjolodzy, ekonomiści, dziennikarze i nawet w miarę uczciwi politycy nazywają „pokoleniem straconym”, ludzie z pokolenia, które nie ma szans na realnie oszacowane zabezpieczenie sobie przyszłości, którzy wchodzą w życie w ogólnym chaosie, z rozmytymi wartościami.
Ich kino nie tchnie wydumanymi scenariuszami, epatującym obrazem, mizdrzeniem się do widza. Zadaje – powtarzam – pytania wprost: jak żyć ?, komu zaufać ? co jest w życiu ważne ?
Mam w pamięci ileś wątków z poprzednich pakietów. Z tego ostatniego świadomość, że siłą jest odwaga uczciwego, inteligentnego mówienia o tym, o czym większość z nas nie chce wiedzieć. Dla świętego spokoju. Nawet, gdy pochłanianiu talerza zupy pomidorowej towarzyszy telewizyjny news o rzezi w Syrii.
Grażyna Banaszkiewicz
(zdjęcia autorki i serwis prasowy GRAND OFF)
*Członkiem Komitetu UNICA był też Stanisław Puls. Człowiek o wykształceniu technicznym, rozszerzonym naukami filozoficznymi i kulturoznawczymi, miłośnik filmu, twórca kilkunastu dokumentów o tematyce medycznej. Animator niezależnego ruchu filmowego w Polce, ceniony i lubiany juror festiwali w kraju i w świecie. Autor licznych publikacji dotyczących filmu niezależnego. – Piszę był, bo Staszek nie dojechał na wspomniany tu Festiwal GRAND OFF. 14 stycznia br. zadzwonił Witek Kon. Wiadomość była smutna bardzo, zwłaszcza, że miałam ze Staszkiem jakąś swoistą nić porozumienia, nasze oceny filmów różniły się naprawdę sporadycznie. Na galach GRAND OFF przez wszystkie poprzednie lata siadaliśmy obok siebie z naszymi protokółami i Staszek za każdym razem po projekcji nominowanych filmów pytał: A jak tu oceniałaś ? …
Autor: naturalnie