Jednym z największych problemów, które stają przed poznającym Ja, które twierdzi: „Ja widzę”, „Ja wiem” jest poznanie naukowe ze swoim postulatem intersubiektywności, gdzie subiektywne Ja powinno de facto wycofać się z owego poznania. Ale równocześnie ten sam Józef Tischner upatruje szansy dla takiego poznania w naturze rozstrzępionej świadomości, która będąc problemem sama dla siebie jest właśnie można by rzec sobą. Mówi Józef Tischner: „Przemiany te są utkane, jak zauważyłem, z aktów solidaryzacji i desolidaryzacji i ze stanów rozszczepień oraz uzyskanej wewnętrznej świadomości jaźni, których wspólną inspirację stanowi prawda przeżywana jako wartość”. Możemy to widzieć obserwując fenomen istoty poznania od strony natury jego podmiotu. Jaka jest więc natura podmiotu, który poznaje by kierować się w stronę prawdy o sobie ? Autora nie zadowalają odpowiedzi udzielane m. in. przez Rickerta, Hegla, Husserla, Schelera i Heideggera. Nie znaczy to, że nie podejmuje on z nimi sporu i w poglądach każdego z nich nie widzi tych, które są mu bliskie. U Rickerta aprobuje, iż w akcie sądu podmiot kieruje się na transcendentalną powinność, a ostatecznie na wartość, bo wg niego rdzeniem aktu sądzenia jest właśnie uznanie wartości. Jednak Rickerta podmiot świadomości nie jest żadnym Ja, bo to świat jest realny a on irrealny. W tym względzie inaczej rozumie Husserl. U niego akt poznania jest przeniknięty świadomością Ja – jest moim aktem. U Husserla dostrzega też stan rozszczepienia Ja, gdzie czas jest spoiwem wewnętrznej więzi. Nasze różne Ja są poznawalne refleksyjnie w naszej świadomości. Jednak Husserl wg Józefa Tischnera zakłada również przedrefleksyjną świadomość Ja, która wręcz umożliwia refleksję. Można ją zdefiniować jako istnienie wewnętrznej świadomości aktu, doznania jeszcze przed zwróceniem na ów akt, doznanie nakierowanego aktu refleksji. Z kolei Heidegger uważa „poznanie” a raczej „znanie” jako bardziej podstawowe. W nim nie ma zróżnicowania na podmiot i przedmiot aktu. To „znanie” nie nazywa ani aktem spostrzegania, ani aktem predykacji. W tym poznaniu zanika charakterystyczna dla Kanta opozycja podmiot i przedmiot na rzecz Dasein. „Stanie wobec”, „stanie przed” ( „roz-umienie” ) jest „znaniem” siebie przez Dasein w świecie i „znaniem” świata przez możliwości Dasein. Dasein rozumie siebie w swojej egzystencji „poprzez możliwość bycia lub niebycia sobą”. Heidegger, mistrz nastrojów mówi, że poznanie pojęte jako roz-umienie staje się tak samo jak jego nosiciel konkretnym „znaniem”. Równocześnie jednak to poznanie nie jest predykacją bo Ja nie jest dane, a prawda nie jest wyznacznikiem tak pojętego Ja autentycznego. Ale czym w takim razie byłoby Ja autentyczne pyta Józef Tischner ? Prócz tego, że Ja jest przeżywane i doświadczane jako niemożliwe do zredukowania „moje własne Ja”, mówimy często o posiadaniu siebie, co autor nazywa pierwotnym i elementarnym doświadczenie siebie. Tutaj jednak wbrew narzucającemu się stwierdzeniu o posiadaniu siebie jakby w całości to posiadanie siebie wcale nie musi oznaczać pełni „władzy nad sobą”, bo przecież równocześnie muszę być za siebie odpowiedzialny i na pewno nie mogę wyzbyć się siebie. Mówi za Marcelem, że „to co posiada Ja, stanowi jego „mieć”, bo to „mieć” zawsze wchodzi i jest w moim Ja. Ja w ten sposób cały czas poznaje. Pyta, czym jest zatem ów podmiot poznania ? „Właściwie dysponujemy tylko jednym słowem, które nadawałoby się na określenie tego, czym on jest: jest świadomością … która w akcie stwierdzania (po)twierdza siebie … Pełny sens zawiera tylko jedno pytanie: czy jest, czy nie jest świadomością ? Ale samo postawienie tego pytania zakłada świadomość pytania i tym samym stanowi odpowiedź na nie … Stąd nie można podać … ani jego definicji, ani nawet bliższego opisu. Jest jedyną w swoim rodzaju „rzeczywistością”, którą można zobaczyć i to tylko „przy okazji” oglądania przedmiotu”. W ten sposób podmiot poznający pomimo tego, że ulega wyraźnemu rozmywaniu się na różne zresztą sposoby, zachowuje w sobie jedną istotną prawdę: „Ja wiem” i Ja jest zawsze Ja konkretnym. Istnieje tutaj zagrożenie sprzeczności świadomości egotyczności ze świadomością rozmywania się przedmiotu poznania, który pobiera jakąś wiedzę. I dzieje się tak w konkretnym procesie poznawczym, gdy świadomość niejako automatycznie wycofuje się napotykając na fałsz. Józef Tischner mówi: „Proces odwrotu ma charakter aksjologiczny. Kryje się w nim pewien sens, który nadaje procesowi poznawczemu określony kierunek … Zmierza on do ukonstytuowania takiej postawy świadomościowej, w której możliwe byłoby pełniejsze i być może także źródłowe doświadczenie odnośnego przedmiotu … Od wolności człowieka zależą dalsze losy owego procesu ewentualnie zewnętrzne zachowanie się człowieka, które może dawać wyraz owym wątpliwościom lub je maskować”. Inaczej niż Hegel określa taką oto reakcję świadomości, którą Hegel nazywa negacją samej siebie. ? Przy tej okazji mówi o „wzięciu w nawias” takiego stanu świadomości, który choć nadal jest w nas, to my już nie jesteśmy w nim. Po oddaleniu zagrożenia świadomości w jego pierwszej chwili, gdy dokonuje ona ruchu poznawczego i „Poznanie chce ująć przedmiot w jego „co”, ewentualnie w jego „jak” a prawda równocześnie nie zanika ale jako wartość jest „intencją intencji” aktu poznania. Tak więc poznawczy ruch świadomości oscyluje między negatywnym promieniowaniem „fałszu”, który objawia się wycofaniem a ostatecznie prawdą, ku której po wolnej decyzji Ja może zmierzać poszukujące poznanie. Ewentualna osiągnięta prawda objawia się w „Ja wiem” i skutkuje swoistym zadomowieniem się w niej w przeciwieństwie do świadomości, która nie mogąc odrzucić fałszu staje się zagubiona. W każdym z tych przypadków pozostaje jakieś odniesienie do prawdy czy fałszu, ich przystawalność do realnego życia. W poznaniu, które proponuje nam myślenie Józefa Tischnera, cały czas chodzi o jego pierwotność, gdzie źródłowe doświadczenie podmiotu ma szansę uzyskać prawdę o nim i tym samym w nadziei próbować „odnaleźć siebie”. Na takiej drodze do prawdy po odrzuceniu „fałszu” nie jesteśmy jednak jeszcze „w prawdzie”. „Nie jestem już w stanie fałszu, ale nie jestem jeszcze w stanie prawdy. Doświadczam siebie w aksjologicznej prywacji. Nie jest to tym samym, co nicość. Nicość nie mogłaby mieć świadomości samej siebie. Nie jest to też „byt”. Prywacja jest brakiem czegoś, ale nie jest brakiem bytu. Prywacja jest brakiem wartości”. Ta „jedność przeciwieństw” aksjologicznych nie wyrokuje łatwych rozstrzygnięć, bo jak mówi Józef Tischner: „Być może trzeba będzie jeszcze nie raz zrezygnować z już uzyskanych poznań” , bo stan świadomości aksjologicznej prywacji będzie stale dosięgać Ja.
Ksiądz J. T. mawiał, że najpierw jest człowiekiem a potem filozofem. Gdzie w człowieku szukać prawdy ? J. T. odpowiada: „ Ja w sposób naturalny dąży do solidaryzowania się z czystym podmiotem poznania aż do pełnego utożsamienia się z nim. Ja osobowe … to … podmiot doświadczenia osobistych wartości osoby”. „Wartość sprawia, że to, z czym się wiąże, staje się wartościowe ( jest, jak mówił Scheler, dobrem)”. Józef Tischner znajduje w człowieku, chyba podobnie jak Mistrz Eckhart, w najbardziej odosobnionym miejscu, pierwotne doświadczenie, doświadczenie „głębi świadomości”. Jego znamienną cechą jest to, że ta głębia ujawnia się wraz z treściami, które ją zarazem wypełniają. Jak „przestrzeń” prawdy ujawnia się wraz z prawdą, tak „przestrzeń” wierności ujawnia się wraz z wiernością. Wraz z nimi ujawnia się także pojemność i „przestrzeń” mojego Ja, które jest zdolne lub nie przyjąć do siebie, pod swoje skrzydła te wartości. Jeśli to moje Ja jest do tego zdolne to można powiedzieć za Schelerem, że im wyższa wartość, tym głębsze jej odczuwanie.
Gdzie jest w człowieku właściwe oparcie, od którego może on budować na prawdzie? Za Immanuelem Kantem Józef Tischner mówi: „ „Nigdzie na świecie ani nawet poza jego obrębem niepodobna sobie pomyśleć żadnej rzeczy, którą bez ograniczenia można by uważać za dobrą, oprócz jedynie dobrej woli”. To przywołane odniesienie do dobra nie dotyczy pewności występowania dobra zarówno w świecie rzeczy, przedmiotów; świata zewnętrznego. Ale gdzieś w głębi człowieka wg Józefa Tischnera w jego dobrej woli istnieje możliwe dobro i istnieje możliwe zło. Jedno i drugie.
W wezwaniu „jeśli chcesz, możesz”, które gdzieś głęboko słyszymy, nasza dobra wola może zaistnieć. Jednak świat zewnętrzny, w którym żyje człowiek odsłania mu się jako coś, w czym dobro ustawione względem, obok niego ujawnia mu, że ten świat zewnętrzny nie jest takim jakim powinien być.
Dlaczego więc dobro stawia człowiekowi aż takie wątpliwości ? Józef Tischner odpowiada: bo tak działa „światło płynące z dobra”. To odwołanie do jaskini Platona pokazuje, że jego myślenie próbuje wydostać się poza ściany tej jaskini. Doświadczenie płynące z dobra odsłaniając człowiekowi najpierw „negatywną” stronę świata zewnętrznego, może rodzić bunt, ujawnia jednak możliwy wybór przez dobrą wolę, gdy człowiek słysząc „jeśli chcesz, możesz” może wybrać. Może wybrać jak mówi Józef Tischner myślenie. „Myślenie, pytając – chce poznać prawdę: gdzie biegnie granica dzieląca pozory od rzetelnych objawów? Jeśli poznamy tę granicę, otworzy się nam droga do autentycznego dobra i autentycznego piękna. Jeśli nie, wszystko może się okazać pozorem”. Tylko taką chybotliwą i niepewną drogę wskazuje nam autor określając sytuację człowieka na ziemi, który próbuje ją porządkować względem prawdy czy jej pozoru. Autor widzi tutaj oparcie dla niego w rzeczywistości nadziei. Nadziei, która jest dla człowieka tak ważna, że gdy zaczyna mu jej brakować to wtedy może zrozumieć jej wagę.
Dlatego nadzieja dla człowieka jest tym oparciem, które umożliwia mu swoiste poznanie ? Nadzieja człowieka rodzi się, gdy doświadcza on siebie i tego świata, który jest wokół niego, i poprzez zmienność zagraża wypełnianiu się wartości w nim i w otaczającym go świecie. Nadzieja mówi nie tym zagrożeniom i „jest odpowiedzią na coś, co leży głębiej, co jest związane z podstawową sytuacją człowieka w bycie” co Józef Tischner nazywa doznaniem tragiczności. Tak więc tragiczność i nadzieja, ich wspólne przeżywanie umożliwiają człowiekowi poznanie nie tylko tych wartości w zewnętrznym świecie, które on może zrealizować, lecz przede wszystkim może on, człowiek ujrzeć siebie samego jako wartość. W imię tej wartości nadzieja mówi nie możliwym zagrożeniom, a sprzeciwiając się im buduje w nim, w człowieku poczucie wartości. Ta człowiecza świadomość nadziei czyni go zdolnym do heroizmu. Mówi Józef Tischner : „ Ścisły związek nadziei i heroizmu ma także poznawcze znaczenie: jeżeli zdołamy zrozumieć swoisty styl właściwy heroizmowi jakiegoś człowieka, zrozumiemy tym samym istotny wymiar jego nadziei”. Ale jak jest możliwe przejście od nadziei do heroizmu ? Jeśli podtrzymamy, że heroizm rodzi się z nadziei to tylko wtedy, gdy powiemy, że „człowiek jest zdolny do heroizmu tylko w imię jakiejś nadziei”. A dzieje się tak dlatego bo heroizm domaga się świata, w którym jest zachowany swoisty ruch wartości. „Ktoś umarł by dać świadectwo prawdzie”.
To heroiczny czyn umrzeć za prawdę. By tego dokonać konkretny człowiek musi mieć wielką wewnętrzną wartość i poczucie prawdy, by z jej powodu umrzeć. Może się to stać z udziałem nadziei, która im większa, umożliwia wybór prowadzący do heroizmu.
W „Świecie ludzkiej nadziei” pisze: „Prawdą jest, że nadzieja nie poznaje świata jako takiego ani nawet świata możliwego… poznawczy świat nadziei to świat wartości. Rozum mówi o tym, jak wygląda ta lub inna prawda… Nadzieja mówi, że jakąkolwiek byłaby prawda, zawsze jest ona wartością, ku której i dla której trzeba żyć. Poznanie, które niesie z sobą nadzieja, jest pierwsze. Rozum na tyle żyje, na ile ma jakieś uczestnictwo w nadziei”.
Adam M. Cieśla
Wieloletni słuchacz wykładów i kazań ks. Prof. Józefa Tischnera. Fundator i Prezes zarządu Krakowskiego Hospicjum dla Dzieci imieniem Ks. Józefa Tischnera od 2004 roku, którego mottem są słowa: „MIŁOŚĆ NAS ROZUMIE”.
Więcej na: www.hospicjumtischnera.org
Część pierwsza-czytaj: {#host_url#}/pl/dla_filozofow/jozefa_tischnera_heroiczne_myslenie.html
Autor: naturalnie