Aktualnie
Życie jest jak podróż

Życie jest jak podróż.

Spakuj tylko to, co najbardziej potrzebne, bo musisz zostawić miejsce na to, co zbierzesz po drodze.

Tamara Łempicka nazywana teraz już i przez literaturę zgłębiającą jej życie, jej osobowość, no i twórczość – baronową z pędzlem, wykreowała absolutnie własny wizerunek nowoczesnej i niezależnej kobiety, kobiety sukcesu, dzięki któremu stała – jak to się obecnie określa – ikoną, czyli symbolem, wręcz osobowościowym szyldem swoich czasów.

Jej nazwisko jest rozpoznawalne zarówno na Starym Kontynencie, jak i w krajach obu Ameryk. Rozpoznawalna jest jej pędzlem uwieczniona, wykreowana własna twarz.
Bardzo wcześnie, bo już jako podlotek wykazywała nieprzeciętną osobowość i intrygujący talent plastyczny. Szybko osiągnęła biegłość w rysunku i akwareli, a w wieku dwudziestu kilku lat dała się poznać światu jako jedna z najważniejszych przedstawicielek malarstwa epoki Art Déco.

– Życie jej nagle stało się nierozerwalnie związane z podróżowaniem, także serią  romansów, z nieposkromionym pragnieniem szczęścia, przeplatającym się z nieustannym strachem przed odrzuceniem, samotnością, a jeszcze i wojennym niepokojem oraz tułaczką po świecie.
Mimo że przyszło jej żyć w burzliwych czasach politycznych, społeczno-kulturowych przemian – niesłabnąca determinacja Łempickiej, przemożna potrzeba sukcesu, towarzyskiego brylowania stały się zaczynem, następnie konsekwencją zabiegów w stworzeniu własnej legendy.

– Wykreowała (piszą krytycy jej sztuki) postać artystki wszech czasów, zaś umiejętne manipulowanie faktami ze swojego życia w połączeniu z elegancją i wrodzonym wdziękiem sprawiły, że potrafiła oczarować każdego, kto pojawił się na jej drodze.

Dodam, że ów czar był w istocie silny i nieobojętny dla otoczenia, że emanuje on i z jej obrazów.
– Wystawa „Tamara Łempicka – kobieta w podróży” jest więc zaproszeniem nie tylko do świata lat 20. i 30. XX wieku, do niezaprzeczalnie niezwykłej epoki podporządkowanej nowemu stylowi, jakim stało się art déco, ale też, albo i zwłaszcza, do zgłębienia jej życia, jej tajemniczej, ale i ostentacyjnej osobowości.

– Prace Łempickiej (obrazy, rysunki, projekty różnych przedmiotów) są  nierozerwalnie związane z jej życiem, tworzyła wszystko, co ją otaczało. I to również wystawa w Lublinie oddaje, podkreśla.

Ekspozycja zaprasza i przed jej lustra, w otoczenie z jej szafami, fotelami, kanapami ect.  Jest po prostu po części salonem Łempickiej.

 

Tłumy, dosłownie ! – przechodzą przez tę fascynującą – jak sama artystka – wystawę w Muzeum w Lublinie, gdzie wystawione zostały obrazy pochodzące z polskich publicznych i prywatnych kolekcji, a także muzeów znajdujących się na terenie Francji, w tym na przykład z Centre Pompidou, z Muzeum MUDO, Muzeum Sztuki Nowoczesnej André Malraux i Muzeum Sztuk Pięknych w Nantes.  Prowadzą ich hipnotyczne spojrzenia Łempickiej z licznych fotografii i portretów. Tak sugestywne spojrzenia, że chciałoby się do niej zagadać … Jednocześnie wyczuwa się z tych zdjęć i portretów wyraźny jej do otoczenia dystans. Bezsprzecznie miała poczucie swojej  urody, osobowości, talentu. Bezsprzecznie stanowiła osobowość dominującą. Miała, co się w notach o niej wzmiankuje, każdy swój gest wystudiowany. Podczas rozmowy (spisane w dziennikarskich relacjach) sprawdzała, czy światło korzystnie ją oświetla. I trudno się temu dziwić. Żyła światłem. Każdy bowiem obraz to też światło. Genialnie nim operuje. Przedmioty, przedstawiane postacie wyjmuje z tła. Ten optyczny zabieg malarski doprowadza do zbliżenia ku nam bohaterów jej płócien, mamy wrażenie, iż oni wszyscy nieco ku nam przystępują. Jest też  Łempicka w swoim rysunku oraz w nakładaniu farby niezwykle finezyjna, wyraźnie świadoma, zdecydowana i mocna. To nie są ulotne wizje. Tak martwe natury – dzbany, misy, rzeźby, czy instrumenty. Twarze, całe postacie, ich akcesoria, ich tło … Nic tu się nie rozmywa. Wszystko jest wycyzelowane i, jak już nadmieniałam, ukierunkowane. Bo płótna Łempickiej mają nas zatrzymać, mają się w nas wrazić, nierzadko natrętnie, choć – jak to z obrazem na płótnie – niemo.  Zapamiętujemy zatem, „zabieramy” ze sobą kobietę w błękitnym szalu, zamyśloną twarz Pierre’a de Montaut, Żebraka z mandoliną, tancerkę Nanę de Herrara, czy łzawiącą „Matkę przełożoną”. Nieobojętna staje się dziewczyna z loży obrazu „W operze”. Intryguje „Portret mężczyzny” – de facto portret Tadeusza Łempickiego. Delikatne bardzo, jakby z fotograficznym filtrem malowane, są portrety jedynej córki malarki Kizette.

Wysmakowane bardzo były też wnętrza artystki, jak już wyżej nadmieniłam, projektującej i meble. Po prostu Tamara Łempicka miała w sobie piękno, żyła pięknem, roztwierała je we wszystkim, czego się podejmowała, co tworzyła, czym się otaczała.

Ale kiedy przegląda się historię jej wystaw (swoje obrazy pokazywała i w Stanach), konkretnie plakatów do tych wystaw, również jej autorstwa – choćby PARYSKIEGO – SALONU JESIENNEGO 1929, trudno nie oprzeć wrażeniu, że ta tak silnie wyemancypowana kobieta przepełniona była też nostalgią, jakimś niedookreślonym smutkiem … Ot, rzecz można – życie. Ze wszystkimi swoimi odcieniami. Wyraźnie wszystkie ludzkie potrzeby, jak też o niej pisano, objawiały się u niej w nadmiarze. Życie nie było kompromisem z innymi, nawet najbliższymi. Z życiem trzeba się było mocować, stanowiło materiał rzeźbiarski, na miarę jej ambicji, uczuć i fantazji. Jak pisze o niej Maria Anna Potocka (autorka opracowania krytycznego wystawy) – Mąż miał odgrywać przypisaną mu rolę, dziecko miało być posłuszne, kochankowie na zawołanie, krytycy zachwyceni, luksusy jako norma. […]  Najważniejszym narzędziem była percepcja własnej osoby: – Artysta życia musiał być intrygujący, dowcipny, inteligentny, zaskakujący, fantastycznie ubrany i niepodobny do całej reszty. Musiał być pożądany jak najwybitniejsze arcydzieło.

Wprawdzie Tamara Łempicka przeszła do historii jako malarka, to jednak na jej życie można spojrzeć w znacznie szerszych kategoriach, niż tylko artystycznych. Jak zauważają opisujący fenomen Łempickiej – narzucając otoczeniu swój wygląd, swoje postrzeganie świata, stała się sama dla siebie dziełem sztuki, uciekającą przez upływem czasu swoim niebieskim bugatti. – Jak podkreślają jej biografowie – w walce o najwyższą pozycję społeczną uciekała się do różnych forteli, z dużym wdziękiem wykorzystywała swoją kobiecą atrakcyjność, jakkolwiek nie uważała, iż  – jak wówczas powszechnie w Europie  mawiano – każda atrakcyjna kobieta, by osiągnąć do czego dąży musi przejść przez łóżko. Mimo swoich licznych afektów, zachowywała daleko idącą niezależność, prawo do decydowania o sobie. Miała pozycję arystokratki, kobiety modnej i kreatywnej, z poczuciem własnej racji. Cieszyła się więc dość długo sukcesem towarzyskim. Dopiero w późniejszym okresie życia przesada, ostentacyjność zaczęły zrażać do niej część osób wcześniej się nią zachwycających.

W katalogu do wystawy Łempickiej czytam: – Egoizm artysty to ważne narzędzie sztuki. Wynikają z niego bezkompromisowość i prawdziwość dzieła. Egoista podąża za impulsem i nie okłamuje samego siebie. Dzięki temu ujawnia się reakcje i sprawy, które „normalni” ludzie dawno w sobie stłumili . Inteligentny egoizm, wyposażony w wizję obrazu, tekstu, czy partytury oraz mający słuch na znaczenia, jest warunkiem sztuki. To, dopiszę, nie wszystko ! Walutą artysty są dogłębne –  bolesne, olśniewające, tragiczne, niezwykłe, wyzwalające, albo też prowadzące na skraj wytrzymałości doświadczenia egzystencjalne ! – Sztuka karmi się doświadczeniami, bólami, zawodami. Wielu je prowokuje, podsyca, płaci określoną cenę …

Okres wielkości artystycznej Tamary Łempickiej – określają biografowie – rozpoczyna się w 1925 roku, a kończy w pierwszej połowie lat 30. Staje się ona artystką w wieku dwudziestu kilku lat, a zamyka ten okres dekadę później.  – Krytyka wyróżnia cztery etapy twórcze malarki: Pierwszy, jak go określają – poprzedzający „dotknięcie wybitności”. – Podlegała Łempicka wówczas wczuwaniu się we własne sensy, skupiała na ustalaniu właściwej dla nich formy.

Drugi okres – trwający niespełna, czy aż dziesięć lat – to nieposkromiona i perwersyjna (piszą) konsumpcja talentu. Powstają wtedy najwybitniejsze – orzekają – jej dzieła, o które dzisiaj biją się domy aukcyjne. Wtedy – podkreślają – zobaczyła „tę swoją rzecz” niezwykle jasno, nastąpiła jej pełna identyfikacja z dziełem. Podkreślają skuteczność formy , równowagę prostych kolorów, eliminację detali, syntezę obrazów.

Trzeci etap to lata przed wojną, przygotowania do ucieczki do Stanów Zjednoczonych. Najtrudniejszy okres z życiu Łempickiej, która traci poczucie, że życie jest w jej rękach plastyczną materią. Czuje się ofiarą, popada w depresję. – To wszystko znajduje odbicie w jej obrazach z tamtego czasu. Nie ma na nich kobiet triumfujących, pięknych. Są łzy i rozpacz. Najmocniejszym obrazem z tego czasu jest ten z 1939 roku, zatytułowany „Ucieczka” (gdzieś w Europie).

Czwarty z kolei okres, to okres amerykański. Wojna i Holokaust naruszyły, co oczywiste, jej poczucie pewności siebie. Jak mówiła, traciła zaufanie do samej siebie, traciła poczucie miejsca i czasu. Wpisała się w amerykańskie tendencje artystyczne, ale stworzyła jednocześnie swój kierunek –  nostalgiczny impresjonizm. Tworzyła obrazy monochromatyczne, monotematyczne, rozmyte w bielach i szarościach. Krytycy napisali: – O ile wcześniejsze prace sprawiają wrażenie smagnięcia barem, te kojarzą się z mignięciem myśli.

=

Tamara Łempicka fascynuje, intryguje, zastanawia … Mamy jej ujmujące, porywające obrazy wysoko plasujące się dzisiaj na aukcjach. Mamy z racji wystawy w Lublinie ciekawe bardzo opracowania jej twórczości i jej życia. A jednak nie przebijają się one przez wiele jeszcze  intrygujących tajemnic tej artystki.  – Nie odnaleziono bowiem dotąd oficjalnych dokumentów Jej urodzenia. Ona sama natomiast umiejętnie żonglowała wszelkimi o sobie danymi … Jakkolwiek ślad jakiś prowadzi na Ukrainę do polsko-urkaińskiej rodziny.

Z obawy, że jako kobieta nie  będzie poważnie traktowana na rynku sztuki pierwsze prace podpisywała „Lempitzky”, a więc męską formą swojego nazwiska. Z czasem, gdy jej obrazy zyskały  na znaczeniu na rynku sztuki sygnaturę zmieniła na podpis ze szlacheckim przedrostkiem „de” – „de Lempicka”.

Status renomowanej artystki zawdzięcza wystawie zorganizowanej jej w 1925 roku w Galerii Bottega di Poesia w Mediolanie, właścicielem której był hrabia Emanuel di Castelbarco. Wtedy to posypały się liczne zlecenia na portrety ważnych osób.

W 1926 roku  Łempicka wróciła do Paryża. Jak wspomina  – grafik zleceń portretów wielu ważnych osób miała ściśle wypełniony. Stała się majętną, niezależną kobietą.

W 1927 roku poznała doktora Pierre’a Boucarda.

Dwukrotnie wychodziła za mąż i – rozwodziła się.

 

W 1928 roku Muzeum Sztuk Pięknych w Nantes zakupiło portret jej córki  Kizette (Kizette en rose) – Kizette w różowej sukience.

I, jeszcze przypomnę !

W 1929 roku Tamara Łempicka zdobyła brązowy medal na Powszechnej Wystawie Krajowej w Poznaniu – za obraz „Pierwsza komunia” (La communiante).

Grażyna Banaszkiewicz

– dziennikarz, reżyser –

Zdjęcia autorki

Literatura:

TAMARA

ŁEMPICKA

SZTUKA I SKANDAL

Wydawnictwo MARGINESY

Warszawa 2019

 

TAMARA ŁEMPICKA

KOBIETA  W PODRÓŻY

 

A WOMAN ON A JOURNEY

MUZEUM NARODOWE W LUBLINIE

Lublin 2022

 

TAMARA

ŁEMPICKA

Wydawca

BOSZ

Olszanica 2021

„Tamara Łempicka – kobieta w podróży”
Zamek Lubelski, 18 marca – 14 sierpnia 2022.
Wystawa jest organizowana przez Muzeum Narodowe w Lublinie i Villę la Fleur we współpracy z Tamara de Lempicka Estate.
Kurator główny Muzeum Narodowego w Lublinie: Łukasz Wiącek.
Zespół Muzeum Narodowego w Lublinie: Aleksandra Blonka-Drzażdżewska, Andrzej Frejlich, Małgorzata Kozieł, Marcin Lachowski, Magdalena Norkowska.
Kurator główny Villa la Fleur: Artur Winiarski.
Zespół Villa la Fleur: Maria Muszkowska.
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Projekt zrealizowany dzięki wsparciu Miasta Lublin.


Autor: naturalnie