Refleksyjnie
Różne barwy jesieni (II)

 
I już rolnik znowu w pole wyjeżdża, aby wysiać a to żyto, a to zimowy jęczmień. Będą rosnąć jesienno-zimową porą a gdy przyjdzie oczekiwana wiosna – nacieszą nam oczy swoją piękną delikatną zielenią. Już wykopane ziemniaki, za chwilę przyjdzie czas na buraczane ,,żniwa”. Chwila oddechu i gdy jesień na dobre się rozpanoszy trzeba zbierać kukurydzę.
Ogrodnicy też nie próżnują. Przekopują ziemię, zostawiając ją w ostrej skibie czyli bez grabienia, sadzą narcyzy i tulipany, krzewy i drzewka owocowe. I koniecznie trzeba zrobić porządki z chwastami i opadłymi liśćmi (płoną ogniska, płoną).
Natura za nic mając te zabiegi człowiecze eksploduje kolorami jarzębiny, ognika, miechunki rozdętej, bajecznymi przebarwieniami liści drzew.
,,Jesienią, jesienią/Sady się rumienią;/Czerwone jabłuszka/Pomiędzy zielenią” (M. Konopnicka) i ,,złote ścierniska”, i ,,jesienne róże smutne herbaciane”, i złociste chryzantemy. A symbolicznie wstydliwa mimoza o liściach zwijających się przy najlżejszym dotknięciu, kwitnie żółcią, stając się także symbolem światła.
To ostatnie fajerwerki jesieni.

                                                                                                        Uciec od jesieni?
Już jednak późna jesień wkracza w nasze życie ze swoim szarym żywiołem pluchy (,,Na jesieni kropla deszczu, garniec błota” przytacza porzekadło S. Adalberg w ,,Księdze przysłów”, 1894 r.),. kraczącymi złowieszczo krukami, wronami w targanych wichrami nagich konarach drzew.
,,Szara jesień już idzie,
z szlochem deszczu w las wchodzi,
Zwiewa z brzóz złote liście,
Z cichym szeptem w nich brodzi” (M. Kowalewska)
Może trzeba by ,,uciec pociągiem od jesieni, patrzeć jak wszystko zostaje w tyle” (z piosenki M.Rodowicz). Tylko czy uda się uciec od jesieni… życia, która zszarzałym welonem nakłada się na wspomnienie naszego lata? Choć ogrodnicy mówią, że szare starce popielne (Senecio cineraria) są dekoracją rabat do… późnej jesieni. My – w jesieni swojego życia – także?
,,(…)przyjdzie smutna jesień i wszystkiego odechce się” śpiewała wiele lat temu Danuta Rinn, ale ponad 80-letnia Iris Barrel Apfel, światowa ikona stylu twierdzi, być może przekornie, że nie ma nic złego w byciu starym! W ogromnych okularach, które wcale nie zakrywają pomarszczonej twarzy (,,szkoda czasu i pieniędzy na odmładzające zabiegi”), w krótkiej fryzurce z siwych włosów, w bajecznie kolorowych strojach (których część znalazła się w nowojorskim Museum of Modern Art. Costume Institute), olbrzymiej i ciężkiej biżuterii, z pomalowanymi jaskrawoczerwoną pomadką ustach, Iris śmieje się z kompleksów… młodości!
A jednak już ,,Listopadowy mrok jak kat nad śpiącym miastem stanął” (Wł. Broniewski) i trudno nie zgodzić się ze Stanisławem Wyspiańskim, że ,,Listopad dla Polaków niebezpieczna pora”. Bo to dziwny i tajemniczy miesiąc, gorzki jak łza na Wszystkich Świętych i słodki jak poznańskie rogale (z unijnym regionalnym certyfikatem!) w dzień świętego Marcina (,,święty Marcin po lodzie, Boże Narodzenie po wodzie” – takie porzekadło odnotował na Mazowszu O. Kolberg, 1885 r.). Jak żaden inny miesiąc listopad należy do zmarłych i żyjących. Składamy hołd tym, co to za Polskę walczyli, zginęli, pomarli. I radujemy się, że jeszcze Polska nie zginęła póki my żyjemy…
Już adwent, czas owego duchowego przygotowania i radosnego choć w pewnej zadumie czekania na przyjście Dzieciny co to świat zbawi. I roraty – niegdyś o ciemnym jeszcze poranku przed wschodem słońca, teraz – wieczorem.
Trzeba się wyciszyć – mówią nam księża choć to trudne, bo przecież późnojesienną szarość rozweselają a to andrzejki z woskiem lanym wśród śmiechu i przedniej zabawy nie tylko dla panien, a to już coraz bardziej natarczywie rozbrzmiewające w marketach, na ulicach radosne piosenki przypominające, że święta tuż, tuż. A w witrynach sklepowych już i choinki, i bombki, i gwiazdory dzwonkami rejwach czynią: trzeba już prezenty i świąteczne łakocie kupować.
Lecz to jeszcze jesień, jej apogeum pełne deszczu, szarzyzny czasem słońcem rozświetlonej, albo śniegiem zasypanej. To czas pozornego uśpienia natury, ale przecież jednak coś się w niej dzieje tajemniczego, podskórnego. A to przebudzi się zwierzak, aby uczknąć coś ze swoich zapasów, a to piędzik przedzimek, za nic mając późnojesienne przymrozki, odbywa właśnie swoje godowe loty! Jesienią niektóre ryby rozpoczynają ,,rejsy” na tarło. Melancholia końca listopada sprzyja też amorom dzików – zaczynają miłosną huczkę czyli lochanie.
A zimowit jesienny swoimi bladoliliowymi kielichami wita na podmokłych żyznych łąkach i pastwiskach górskich zbliżającą się zimę… Ale to wszystko nadal jesień jeszcze przecież!

Ewa Kłodzińska

 

Zdjęcia: Joanna Nowakowska


Autor: naturalnie