„Over the limit”, pełnometrażowy dokument Marty Prus, podążającej przez kilka miesięcy za przyszłą mistrzynią olimpijską w gimnastyce artystycznej Margaritą Mamun, pokazuje ogromną samotność zawodniczki, która na wsparcie i bliskość może liczyć jedynie jako maszynka do wyników, a nie jako człowiek. Znakomity dokument. „Dedykuję” go rodzicom, którzy kochają sukcesy swoich dzieci, a nie dzieci. I ze współczuciem – dzieciom, które jako dorosłe muszą coś robić, osiągnąć, by zasłużyć na miłość, a w ich życiu nie ma miejsca na porażki, słabość i błędy.
Przeciętnemu widzowi film odsłania kulisy sportu. Monotonne, kontrolowane w każdym aspekcie i składające się z nieustannego, przesuwającego stale granice fizycznych możliwości wysiłku życie, w którym zawody i sukcesy stają się chwilowym, potężnym zastrzykiem adrenaliny, kompensującym resztę.
Podróże, hotele, treningi
Marta Prus przez trzy lata starała się o zgodę Iriny Viner, trenerki Margarity, na filmowanie. Dzięki uporowi dopięła swego. „Over the limit” jest przejmującym portretem Rity w kluczowym momencie jej kariery. Najmniej w nim jednak gimnastyki artystycznej. Autorka filmu dokumentuje długie podróże Rity – samolotami, autobusami, za których oknami przesuwają się podobne w ciemności pejzaże. Podobne do siebie hotele. Podobne hale sportowe, wielogodzinne treningi. Występy. Sukcesy. Entuzjastycznych fanów. Znów podróże, hotele, treningi, występy. Czasami krótki pobyt w domu, pakowanie toreb podróżnych, pożegnania… I od nowa. Krótkie chwile przyjemności – rozmowa przez telefon z długo niewidzianym narzeczonym, beztroska kąpiel w morzu. Przyjaźnie z zawodniczkami z drużyny, bliższe niż relacje z rodzicami, z którymi bohaterka podtrzymuje kontakt telefonicznie. Także z ojcem, który powoli umiera na raka.
Nie jesteś człowiekiem
Znakomity montaż filmu podkreśla przejmującą samotność 20-letniej kobiety, której życie ogniskuje się wyłącznie wokół wspaniałej kariery sportowej. Która bez wsparcia dźwiga swoje ambicje i dotkliwie wyrażane ambicje trenerek, życiowy dramat nieuchronnej straty, która musi radzić sobie z bólem i własną słabością, z emocjonalną przemocą Iriny Viner, z coraz bardziej przebijającym się poczuciem, że nie liczy się ona, a jedynie liczba punktów zdobytych na zawodach. „Nie jesteś człowiekiem, jesteś sportowcem” – mówi jej trenerka. Na to, co „ludzkie”, nie ma miejsca. A właściwie i to może zostać wykorzystane jako sposób na zdobycie jeszcze większej liczby punktów. „Pokaż umieranie ojca, pokaż cierpienie” – mówi Ricie Irina podczas treningu przed występem.
Pięć razy złoto daje prawo
„Trzeba ją trenować jak psa”. „W piz… z twoim dygotem”. „Jesteś głupia krowa”. „Do kur…, nie możesz tego raz zrobić tego dobrze?”. „Niczego nie potrafisz”. „Dostałaś punkty tylko za swoje piękne oczy” (bohaterka ma ogromne, ciemne oczy). „Na ch… z Twoją delikatnością”. W repertuarze wulgarnej, zimnej i agresywnej Iriny Viner nie ma innych sposobów motywowania Rity. Niemal dzień w dzień, przez siedem lat, podczas treningów i zawodów dziewczyna słyszy od niej to samo. Widzimy Irinę jak w niedopasowanych do figury sukniach, krzywo i krzykliwie umalowana, obwieszona sznurami korali władczo przechadza się na obcasach wśród zawodniczek, wykrzykując wredne, niewybredne, upokarzające komentarze. Jest przekonana o słuszności swojej drogi – wychowała pięć laureatek olimpijskiego złota. I jej mężem jest najbogatszy człowiek na świecie…!
Jedna strona
Filmowy obraz Margarity Mamun jest pełen ciepła. I w tym jednym – nieprzekonujący, choć chwytliwy. W jednym z wywiadów Marta Prus powiedziała, że nie zamieściła w filmie scen, które odbiegają od ciepłego wizerunku Rity. Szkoda. Nie da się przejść tak katorżniczego treningu i przemocy emocjonalnej, której doświadcza zawodniczka, „suchą nogą”. Wciąż na nowo przeżywana przemoc jest doświadczana przez dziecko jako „normalny” sposób motywowania czy radzenia sobie ze stresem, rozwiązywania konfliktów oraz potwierdzania (i budowania) swojej dominującej pozycji. Identyfikacja ze sprawcą, która pomaga ofiarom przetrwać powtarzającą się przemoc, prowadzi często do przemiany w przyszłości ofiary w sprawcę. Bycie ofiarą jest upokarzające, budzi bezradność, złość, której nie można wyładować, a sprawca jest silny, ma władzę. Jest twardy. A Rita musi być twarda…
Dwuznaczna bliskość
Buforem między Iriną i Margaritą jest jej osobista trenerka Amina Zaripova. Czasami broni ona zawodniczkę, próbując się jednocześnie odnaleźć we własnym uwikłaniu – Irina jest jej szefową. Relacja Margarity i Aminy jest emocjonalnie dwuznaczna. Z jednej strony bliskość Aminy, która czasami ją wspiera, także fizycznie, jest Ricie potrzebna, z drugiej strony zawodniczka czuje, że ma ją ona dopingować do większego wysiłku i koncentracji podczas występu. Rita bierze to, czego potrzebuje, bo nie ma innego wyboru, ale ma gorzką świadomość tej dwuznaczności. I tylko na takie wsparcie może liczyć. Smutna konstatacja, w gruncie rzeczy po raz kolejny Rita jest odrzucana jako człowiek i akceptowana jedynie jako maszynka do sukcesu.
Olimpijka na blokowisku
Z wysiłkiem, który od 13 lat wkłada w treningi Rita i z jej sukcesami mocno kontrastuje obraz jej rodzinnego domu. Nieduże mieszkanie na blokowisku, z widokiem na inne bloki. Dwie ściany w salonie i część podłogi zastawione pucharami i statuetkami. Tak pomieszkuje z rodziną utytułowana gimnastyczka artystyczna, która kilka miesięcy później zdobędzie olimpijskie złoto. Na początku filmu Rita mówi, że występuje i zwycięża dla Rosji. I nie ma w tym żadnej przesady. Jest autentyczna w swojej żarliwości.
Bunt
Na igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro, które stają się zwieńczeniem kariery Rity (zdobywa złoto i największą w historii liczbę punktów za swój występ), z zespołem trenerskim nie jedzie Irina Varin. Dzięki nowoczesnej technice ma jednak stały podgląd w czasie treningów. Widzimy, jak z zamontowanego na sali ekranu niewybrednie wydziera się na Ritę. Fizyczna nieobecność Iriny – być może pierwszy raz – daje Ricie możliwość buntu. Podczas gdy trenerka coś wrzeszczy, Rita schodzi z parkietu i nie wraca, mimo coraz bardziej agresywnych nawoływań Iriny. Jest w tym duch rebelii, krok do życia na własnych warunkach. Pozostaje smutne pytanie – jak dalece zmieniła ją doświadczana wcześniej przemoc.
Margarita Mamun jako pierwsza obejrzała film Marty Prus i w całości go zaakceptowała.
Daina Kolbuszewska
Autor: naturalnie